M-Blog

 
Nadchodzi Dzień Matematyki!
Wydawnictwo PWN ma dla Ciebie wyjątkowe propozycje! Bogata oferta książkowa przygotowana na tę okoliczność zachwyci każdego miłośnika liczb i wzorów. Niezależnie od poziomu zaawansowania, znajdziesz coś dla siebie. Nie zwlekaj! Sprawdź rekomendowane pozycje i rozwijaj swoje matematyczne umiejętności już teraz!
Wpisz kod Teacher5 a otrzymasz RABAT!
600x154 Ksiegarnia PWN

Matematyczne wojny

 

Matematyczne Wojny

 

 

 

Czy w matematycznym świecie mogą zdarzyć się kłótnie, spory, oszustwa, itp? Wydawałoby sie, że królowa nauk nie dopuszcza takich sytuacji. A jednak możemy spotkać się z dość nieładnymi zachowaniami matematyków. Oto kilka takich przykładów.

 

Pitagorejczycy i zabójstwo Hippasusa - przekątna kwadratu

 


Jednym z najbardziej znanych przykładów w matematyce dotyczy zabójstwa Hippasusa z Mesapontum. Pitagorejczycy, tajemnicza i skryta grupa, wierzyli, że matematyka jest kluczem do wszechświata, co odzwierciedla ich motto „Wszystko jest liczbą”. Hippasus natknął się na zdumiewający fakt: przekątnej kwadratu o boku jednostkowym nie da się wyrazić jako stosunku liczb całkowitych. To wstrząsające odkrycie śmiertelnie podważyło filozofię Pitagorejczyków, przez co Pitagorejczycy próbowali ukryć ten fakt. Według legendy, wyrzucili Hippasusa za burtę ze statku, topiąc go.

 

Targalia i Cardano - równania trzeciego stopnia 

 

 

Równania pierwszego i drugiego rzędu potrafili rozwiązać już Babilończycy. W 1539 r. Niccoló Tartaglia odkrył sposób rozwiązywania równań trzeciego rzędu, czyli równań sześciennych. Taka wiedza była cenna i mogła determinować całe kariery. Girolamo Cardano, niespokojny o tajemnicę, namawiał i pochlebiał Tartaglii, błagając go o ujawnienie swojej metody składając świętą przysięgę, że jej nie wyjawi. Jednak w 1543 r., znajdując podobne rozwiązanie w pismach Scipione del Ferro, które poprzedzały odkrycie Tartaglia, Cardano mógł swobodnie ujawnić tę metodę w swoim „Ars Magna”. Tartaglia był wściekły z powodu tej zdrady i uznał Cardano za łajdaka. Nie ma żadnych zapisów o pojednaniu między tymi dwoma mężczyznami.

 

De L'Hospital i Bernoulli - plagiat

 


Niestety, plagiat obfituje w wielu dziedzinach. Markiz de l'Hospital (1661-1704), bogaty szlachci, pragnął sławy jako kreatywny matematyk. Uczył go genialny Johann Bernoulli, który wprowadził go w nowe zawiłe idee rachunku różniczkowego. Markiz przekonał Johanna do podpisania umowy przekazującej pierwsze prawa do wszystkich jego matematycznych odkryć. Johann właśnie się ożenił i potrzebował wsparcia finansowego. Ale potem l'Hospital opublikował książkę o analizie matematycznej, przedstawiając jako własne wiele wyników odkrytych przez Bernoulliego. W szczególności księga ta zawierała twierdzenie o granicy wyrażeń postaci 0 przez 0, które do dziś nosi nazwę Reguły de l'Hospital'a.

 

Galois - pojedynek

 

 

Évariste Galois francuski matematyk i działacz polityczny, zasłynął jako wybitny algebraik. 30 maja 1832 Galois oraz inny republikanin – być może Perscheux d’Herbinville – stoczyli pojedynek o niejasnych powodach; mogły być związane ze Stéphanie-Felice. Galois został w nim śmiertelnie ranny, porzucony przez świadków i znaleziony potem przez przechodzącego rolnika. Zmarł następnego dnia w szpitalu Cochin, nie ukończywszy 21 lat, został pochowany dwa dni później (2 czerwca). Jego śmierć wywołała protesty i zamieszki trwające kilka dni. Wysuwano podejrzenia, że Galois został zamordowany za sympatie polityczne, a pojedynek jedynie upozorowano. Ostatniej nocy przed pojedynkiem Galois napisał list do przyjaciela. Zawarł w nim swoje najważniejsze idee i osiągnięcia matematyczne, a także wielokrotnie wspominał Stéphanie.

 

Cantor i Kronecker

 

 

Cantor przez długi czas starał się udowodnić hipotezę continuum (jak się okazało w latach 60. XX w. – jego wysiłki nie mogły przynieść zadowalającego go rezultatu). W ostatnich latach swojej pracy naukowej odkrył pewne paradoksy w teorii mnogości. Długie lata cierpiał na ciężkie depresje (parokrotnie był z tego powodu hospitalizowany). Pod koniec życia zajmował się mistycyzmem – rozwijał koncepcję Absolutnej Nieskończoności, którą utożsamiał z Bogiem. Z powodu choroby i niemożności uniknięcia paradoksów zaprzestał publikowania prac naukowych.

Najbardziej zjadliwa krytyka wyszła od Leopolda Kroneckera, który zablokował publikacje Cantora i uniemożliwił mu uzyskanie stanowiska w Berlinie. 10-letnia krytyka Kroneckera przyczyniła się do załamania nerwowego Cantora. W 1918 roku Cantor zmarł w zakładzie psychiatrycznym.

Obecnie jednak jego wyniki są nie tylko w pełni akceptowane, ale uznawane za przełomowe w historii matematyki. Dzięki nim mogły rozwinąć się między innymi takie jej dziedziny jak topologia i teoria funkcji rzeczywistych.

 

Konflikt między Newtonem a Leibnitzem

 

 


Jednym z najbardziej gorzkich i długotrwałych sporów – „wojny o rachunek” – był konflikt między Newtonem a Leibnizem, z których każdy domagał się pierwszeństwa i oskarżał drugiego o plagiat. Żaden z nich nie chciał dzielić się chwałą dokonania największego postępu matematycznego od czasów starożytnej Grecji.

Obaj panowie całkiem przypadkiem i niezależnie od siebie opracowali zasady i wykład rachunku, który dziś nazywamy różniczkowym i całkowym. Kto był pierwszy? Dziś wiadomo, że w sensie chronologicznym odkrywcą był Newton. Pech chciał, że tajemnice swoich prac trzymał zamknięte w skrzyni i jako pierwsze światło dzienne ujrzało dzieło Leibniza „Nova methodus pro maximis et minimis". Po ukazaniu się tej książki Newton omal nie dostał udaru, po czym natychmiast wygrzebał swoje zeszyty i przyspieszył prace nad własną wersją wykładu o różniczkach i całkach. To było jednak za mało. W dość niezrozumiały sposób poczuł się okradziony i rozpoczął akcję obrony swoich praw do odkrycia, która zaangażowała cały świat ówczesnej nauki, podzielony rychło na zwolenników Isaaca Newtona i Gottfrieda Leibniza.

Ci pierwsi byli aktywniejsi. Dziesiątki artykułów lżących Leibniza i odmawiających mu czci nosiły podpisy wielu luminarzy ówczesnej nauki i do dziś można by się dziwić poziomowi ich zaperzenia w tej sprawie, gdyby nie fakt, że większość tych artykułów pisał... sam Newton. Jego przyjaciele tylko je podpisywali. W pewnym momencie Leibniz miał dość i odwołał się w sprawie sporu do królewskiego Towarzystwa Naukowego w Londynie. I tu biedny Niemiec wykazał się wyjątkową naiwnością. Prezesem Towarzystwa był bowiem nikt inny, tylko sir Isaac Newton.

Cóż robią w takich przypadkach geniusze? Otóż Newton powołał złożoną wyłącznie ze swoich przyjaciół „bezstronną" komisję, która oczywiście przyznała rację... A komuż by innemu, Newtonowi. Na dodatek na wszelki wypadek werdykt komisji napisał on sam. Bał się bowiem zapewne, że orzeczenie jego stronników nie będzie dostatecznie jednoznaczne.

Wnioski z raportu były dla Leibniza upokarzające. Komisja stwierdziła plagiat. Ale i to było dla Newtona za mało. Anonimowo zredagował pełną furii recenzję raportu i umieścił ją w periodyku Towarzystwa. Pastwił się nad Leibnizem w tej sprawie aż do jego śmierci, a i po niej nie umiał mu po chrześcijańsku odpuścić, tylko wyznał, że doznał wielkiej satysfakcji, „łamiąc Leibnizowi serce".

Takimi ludźmi bywają czasem i geniusze i takim był sir Isaac Newton, który notabene pod koniec życia w roli Strażnika Mennicy Królewskiej z lubością posyłał fałszerzy na szubienicę.

 

 

Bibliografia:

www.wikipedia.org

www.rp.pl

Related Articles

logo 2022 joomla footer

© 2022 Tomasz Grębski MATEMATYKA